czwartek, 15 listopada 2012

Rozdział 10




                
 Teraz, gdy w ruchomych piaskach tonę
I kiedy cała przeszłość przed oczami
Rozumiem, rozumiem swój błąd...




                
    Bramkarz ułożył Weronikę na fotelu pasażera, sam zaś zasiadł za kierownicą. Włączył lampkę wewnątrz pojazdu patrząc na okrwawioną rękę dziewczyny.  Pochylił się chcąc wyciągnąć ze schowka apteczkę, przez przypadek otarł się o obity bok Fijałkowskiej, która skrzywiła się z bólu.
- Bardzo boli?- spojrzał na nią współczująco.
Weronika uśmiechnęła się boleściwie.
- Powinnam żyć.
Przemek rozdarł opakowanie z opatrunkiem jałowym, polał ranę obficie wodą utlenioną po czym zakleił wszystko plastrem.  Wyrównał brzegi, dotykając przy tym skóry Weroniki. Zadrżała patrząc mu prosto w oczy. Poczuł coś, co nie było tylko współczuciem, ale sam jeszcze nie zdawał sobie z tego sprawy.
- No to jedziemy do ciebie.- zapalił silnik płynnie włączając się do ruchu.
Droga pod kamienicę w której mieszkała Weronika zajęła im niecałe piętnaście minut. Przebyli je w ciszy, oboje pogrążeni we własnych myślach.
Przemek jako pierwszy dostrzegł znajomą postać w garniturze przechadzającą się w tę i z powrotem.
- Aleksy stoi pod kamienicą.- spojrzał na Weronikę.
Na twarzy dziewczyny wykwitło przerażenie, ścisnęła mocno rękę Przemka, tak jakby chciała wziąć trochę jego odwagi.
- Błagam zabierz mnie stąd.- jęknęła w panice.
Przemek przytulił ją do siebie.
- Pojedziemy do mnie a ten błazen niech sobie tutaj czeka. Oby nie napatoczył się na Wasyla, bo mój przyjaciel może mu poprawić.- powiedziawszy to wrzucił bieg i ruszył przed siebie.
Weronika była skrajnie wycieńczona. Przemek od razu po przyjeździe zrobił jej ciepłą kąpiel, na pralce zostawiając czystą koszulę i szlafrok.
Dziewczyna pozwoliła ciepłej wodzie obmyć swoje obolałe ciało. Położyła głowę na zagłębieniu pozwalając myślom płynąć.
Zrozumiała swój błąd zanim będzie za późno cokolwiek zmienić. Bijatyka pod teatrem obnażyła jej zachowanie Aleksego. Już od dawna wiedziała, że to co ich łączy nie jest miłością, ale coś trzymało ją przy nim. Bała się. Ale koniec z tym. Coś w niej pękło i teraz będzie panią swojego życia.
Po kojącej kąpieli wsunęła się w pachnącą płynem do płukania koszulę Przemka, zarzucając na ramiona puchaty szlafrok. Łazienka przylegała do sypialni w której była po raz drugi. Usiadła na ratanowym fotelu wpatrując się w Jamesa Deana, którego portret wisiał na ścianie. W drzwiach pojawił się Tytoń. Uśmiechnął się a z jego oczu biła tak nieskazitelna szczerość i życzliwość, że płacz zaczął dławić ją w gardle.
Skąd się biorą tacy ludzi?- pomyślała mimochodem.
Chłopak trzymał w ręce kubek z Kubusiem Puchatkiem. Podał go Weronice patrząc jeszcze intensywniej. W błękitnych oczach dziewczyny pojawiły się łzy. Na ten widok odstawił kakao na stolik, biorąc Weronika w ramiona. Przytuliła się do niego mocno, czując pod palcami mięśnie jego pleców. Był ciepły i opiekuńczy. Łagodnymi ruchami gładził jej włosy a do ucha szeptał słowa pocieszenia. Weronika rozpłakała się jeszcze bardziej, czerpiąc z siły spokoju Tytonia. W tym momencie był jej ostoją i człowiekiem na którego ramieniu mogła wypłakać wszystkie swoje bóle i krzywdy.
- Ciiii- uspokajał ją głszcząc delikatnie. Czuł jak jej drobne ciało przylega do niego z ufnością.
Weronika budziła w nim długo usypiane instynkty opiekuńcze. Isabella nie potrafiła płakać, zawsze opanowana i pewna siebie. Chłodna. Młoda aktorka, którą tulił była jak promień słońca... ciepły i dający radość, zasłonięty przez chmury chował się.
Żywa istota, która potrzebowała czasem męskiego ramienia.
Fijałkowska wychlipała się w koszulę Tytonia, po czym odsunęła się ocierając szlafrokiem załzawione oczy. Przemek spojrzał na nią z troską.
- Wszystko dobrze?- zapytał przysiadając na krześle.
- Nic nie jest dobrze. Właśnie uzmysłowiłam sobie jaką byłam idiotką wiążąc się z Aleksym a potem trwając w tym chorym układzie.- upiła łyk napoju, sobie dzieciństwo kiedy mama dawała jej kakao.
- Kochałaś go. A miłość czasem zaślepia.
- Myślę, że to nie była miłość. Fascynacja, chęć posiadania kogoś bliskiego w tym obcym kraju a może zwykła głupota. Nie wiem…
Tytoń wziął w swoje duże dłonie jej rękę.
- Nie jesteś głupia. Jesteś wspaniałą i wartościową dziewczyną a on jest głupim gnojem, który nie docenił skarbu jaki ma. I uwierz mi każdy facet byłby zaszczycony faktem, że tak piękne i utalentowana kobieta jest jego partnerką. – ucałował delikatnie jej dłoń.
- Dziękuję ci. – odpowiedziała prosto.
- Za co?- zdziwił się a po jego ustach błąkał się uśmiech.
- Za to, że jesteś moim przyjacielem.- przytuliła się do niego jeszcze raz.
Odwzajemnił uścisk.
- I zawsze będę.- pogłaskał ją delikatnie.- A teraz śpij. Jutro będzie piękny dzień.- zostawił ją samą, udając się do sypialni gościnnej. Nie mógł zasnąć myśląc nad zaistniałą sytuacją i przyjaźnią która zrodziła się tak szybko i którą odczuwał tak intensywnie. 

     Aleksy zorientował się, że jego dziewczyna nie nocowała u siebie. Do klatki wchodziła tylko Alona ze facetem, który wyglądał jak ucieleśnienie zła.
Uśmiechali się do siebie i paplali.
A ta dziwka Weronika pojechała pewnie do tego piłkarzyny pożal się boże.
Splunął na chodnik w geście pogardy.
- Jeszcze mi za to zapłacicie. Srogo...- otulił się szczelniej płaszczem i zniknął w ciemnej uliczce.

_____________________________________________________________
Przepraszam Was za poślizg, ale nie byłam w stanie wydusić z siebie ani jednego zdania. Pomogła motywacja i jest rozdział. Krótki, ale poprawię się na przyszłość.
Polska przegrała z Urugwajem, ale grał Przemek i Kuba przez chwilkę, więc jestem w miarę zadowolona.
Pozdrawiam Was :):*

7 komentarzy:

  1. Rozdział naprawdę fajny! Przemek był bardzo słodki:) Dobrze , że się nią zajął. Aż się wzruszyłam...
    Mam nadzieję, że już niedługo pojawi się nn i tu, i na sam meczu nie wygrasz:)
    Wariatka

    OdpowiedzUsuń
  2. Kochany ten Przemuś jest, taki słodki i opiekuńczy, jak się Weroniczką zajął... Ach jej... A ten burak Aleksy powinien dostać dokładkę od Wasylka i jeszcze od reszty chłopaków z Ajaksu!

    OdpowiedzUsuń
  3. O mamuniu, wyobrażenie Tytonia w połączeniu z Kubusiem Puchatkiem całkowicie zlasowało mi mózg . Awwwwwwwww. Pozdrawiam i zapraszam do siebie.

    OdpowiedzUsuń
  4. Jeeej, Przemek jest cudowny. Uwielbiam go w Twoim opowiadaniu. Jest takim uosobieniem cudownego wręcz człowieka - opiekuńczy, czuły, słodki. Czy można wymagać czegoś więcej? To, jak zajął się Weroniką naprawdę było miłe z jego strony.
    Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. A to drań i ostatni sukinsyn z tego Aleksego!
    Mimo wszystko Przemek zachował się jak facet i mu przyłożył, chociaż nie pochwala się takich rozwiązań, w takiej sytuacji trzeba!
    Ujęła mnie ta specyficzna więź między Tytoniem a Werą, jest taka naturalna, niby przyjaźni, ale to tylko kwestia czasu jak będzie coś więcej ;)

    Zapraszam na 1 rozdział - http://karmisz-zludzeniami.blog.onet.pl/
    Pozdrawiam, mylena ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Aleksy to prawdziwy czarny charakter, na dodatek trochę nieprzewidywalny. Mam nadzieję, że skurwiel nie stanie już na drodze dziewczyny. Przemek jest naprawdę ogromnym skarbem. Dobrze, że jest blisko bohaterki. Zastanawiam się jedynie, czy ich przyjaźń przekształci się w coś większego.

    OdpowiedzUsuń
  7. no więc ;) dojrzałam gdzieś u kogoś komentarz w którym zapowiedziałaś blogi: uzależniona od Tytonia no i Kuba, sam meczu nie wygrasz. I myślałam, że padnę! Śmiałam się tak dłuuuugo. No więc zabieram się, zaczynam od tego bloga, zaraz potem ten drugi. Na razie dodałam cię do czytanych, a zapraszam również do mnie: jo-mayte.blogspot.com czyli Gerard Pique w akcji ;)

    OdpowiedzUsuń