niedziela, 4 listopada 2012

Rozdział 9




   Przemek obudził się z głębokiego snu, z którego wyrwała go piosenka zespołu Strachy na lachy, wykonywana przez ubranego w same spodenki Wasyla.
Wieczorem poszli spać jako ostatni, bo misiaczki do trzeciej rozgrywały z nimi turniej FIFY 13. Dzisiejszy mecz trzeciej kolejki Ligii Mistrzów będzie dla nich wyjątkowo trudny z uwagi na to, że trójka z obecnych graczy Ajaxu jeszcze nie do końca wyzbyła się łatki Tria z Dortmundu. Przemek był skoncentrowany w stu procentach, wiedział że od tego jak ułoży się dzisiejszy mecz zależy jego przyszłość w bramce Ajaxu. Kolejka do zastąpienia go między słupkami była imponująca. Podobnie było w polskiej Reprezentacji, ale dobry mecz z Anglią umocnił jego pozycję, którą straciłby kiblując na ławce rezerwowych.
Wasyl nie przejmował się meczem. Odkąd zaczął „trenować” Alonę Sokołowską chodził jak natchniony poeta. Sąsiad Marcina, Mika, spotykając Przemka na klatce schodowej, uskarżał się na zbyt głośne słuchanie przez Polaka muzyki poważnej oraz arii operowych. Tytoń domyślił się, że jego przyjaciel w istocie słuchał czegoś głośno na dodatek pewnie śpiewał, ale raczej były to musicale.
- Dzień dobry kocham cię, już posmarowałem tobą dżem!- śpiewał Wasyl, machając rękami w takt piosenki.
- Ścisz to!- jęknął jego przyjaciel. – Zaraz zleci nam się połowa Ajaxu, wyjesz gorzej niż organista w Pierdolnikach Małopolskich. Tego nie da się słuchać, poza tym w tej piosence jest smarowanie chleba, nie dżemu.
Wasyl przestał na moment, spojrzał na Tytonia jakby ten zatłukł mu rodzinę suchym śledziem. Przemkowi zrobiło się głupio, cieszył się szczęściem przyjaciela, ale umówmy się. Wasilewski Mam talent ani X factor ze swoim wokalem nie wygra.
- Chłopie! Ja się zakochałem!- stoper zmienił wyraz twarzy na totalny błogostan. Tytoń przysiągłby, że starszemu koledze rozbłysły w oczach gwiazdy albo diamenty.
Boże! Mnie też się udziela.- jęknął w myślach.
- Cieszę się twoim szczęściem. Ale daj mi żyć! Zadzwoń do Alony i zaćwierkaj jej coś do słuchawki.
- Wolałbym żeby to ona ćwierkała mi. – zaśmiał się donośnie. – Tytku chłopie nie bocz się na mnie. Naprawdę obiecuję nie drzeć mordy. Emocje mnie zżerają bo Alona zaprosiła mnie na wycieczkę do Petersburga. Ona dostanie urlop, ja też mam wolne.
- Super. – skomentował to Tytoń.
Miłość Wasyla i Alony rosła w tempie genetycznie zmutowanej fasoli. Jeszcze nie zdążyło zakiełkować już jest wielka roślina. Ponadto ich wspólne uczucie rozlewało się również na niego i Weronikę.
Ich wspólne spotkania zaczynały się od anegdotek z życia Wasilewskiego i Sokołowskiej. Weronika okazała się świetną kumpelką. Na treningi przychodziła zawsze uśmiechnięta i wyluzowana, potem wpadali do knajpy jej polskich znajomych obżerając się na potęgę polskimi rarytasami. Na jej dosłowne rzucanie się na potrawy patrzył z niejakim niedowierzaniem. Wszystkie jego poprzednie dziewczyny i znajome wychodząc z facetami do restauracji liczyły każdą kalorię. Ona nie przejmowała się niczym. Potrafiła zjeść więcej niż on i wlać w siebie dwa kufle piwa. Nie utyła ani kilograma. A nawet gdyby to raczej by się tym nie przejęła.
Właśnie dlatego tak ją lubił i miał nadzieję, że ze wzajemnością.

- Wygrali! – Alona zerwała się ze swojego stanowiska na kanapie, skacząc przed telewizorem. Gdy na ekranie pojawił się Marcin Wasilewski poczęła go całować.
Weronika patrzyła na to z pobłażliwym uśmieszkiem na ustach. Rosjanka, która zawsze uważała facetów za zło konieczne tego świata zadurzyła się jak nastolatka. W ich wspólnym mieszkaniu królował repertuar ckliwo-romantyczny.
- No wygrali.- skomentowała Fijałkowska.- Jutro twój misiaczek wróci.
Alona oderwała się od obśliniania telewizora. Spojrzała na Weronikę podejrzliwie.
- Fijałkowska czy wy się ze mnie śmiejecie?
Weronika z trudem zachowała poważne oblicze.
- Jacy my?
- No wy! Ty i Tytoń.
- Nie rozmawiamy o was.- skłamała gładko, uśmiechając się przy tym szeroko.- Ćwiczymy do meczu. A jak wam idzie?
- Dobrze. Wasyl jest taki opiekuńczy i uważa na moje zdrowie. Zupełnie nie rozumiem, dlaczego mówią na niego Bestia i polski Czołg. Przecież to jest taki wrażliwy mężczyzna.
Weronika zakryła usta dłonią. Zdradziły ją tylko niebezpiecznie drżące ramiona.
Wasilewski i wrażliwość. Na boisku tego nie widać. Szczególnie jak wyrżnął z łokcia Marco Reusa. Może to było niechcący, ale nie chciałaby być na jego miejscu.
Komórka na stoliku zawibrowała skoczną irlandzką melodyjką. Alona podbiegła łapiąc za urządzenie. Po chwili popłynęły czułe słówka, od których Weronikę lekko zemdliło.
Uciekła do swojego pokoju.
Następnego dzień spędziła w teatrze najpierw na przygotowaniach do nowego musicalu, potem występie w Les Miserables.
Aleksy próbował się do niej dodzwonić, ale automatycznie odrzucała wszystkie połączenia od niego. Zasypywał ją również mailami i kilka razy wystawał pod mieszkaniem. Nie chciała go widzieć, kilka życzliwych osób wysłało jej zdjęcia Hoffmana z sekretarką. Nie miało to dla niej żadnego znaczenia. Nareszcie zrozumiała, że kończyła się w tym związku. Nigdy nie będzie niczyją lalką. Było jej go żal. Ale dalej nie miała odwagi pójść i powiedzieć mu, że nie chce go widzieć. Unikanie kontaktów było tylko doraźnym rozwiązaniem. Musiała stanąć z nim oko w oko i powiedzieć co czuje. Bała się go.

W środę spotkała się z Przemkiem. Przyszedł po nią przed teatr uśmiechając się szeroko. Był dumny z tego, że nie przepuścił ani jednej bramki w meczu z Borussią. Kilka szeleszczących fanek, inaczej nazywanych też kwikaczkami rzuciło mu powłóczyste spojrzenia spod nadmiernie wytuszowanych rzęs. Zobaczywszy Tytonia całującego w policzek aktorkę Fijałkowską, naburmuszone poszły w stronę przystanku autobusowego.
- Uhuhu… ale na nie działasz.- Weronika poruszyła znacząco brwiami. -  Taka gwiazda zaszczyca nasze skromne progi.
- To raczej spotykam gwiazdę wielkiego formatu. – odbił piłeczkę Tytoń.
- Ja nie pojawiłam się w ostatnim wydaniu Male Mana z odsłoniętym kaloryferem. – zakpiła odpalając papierosa. Wciągnęła dym do płuc, spoglądając zmrużonymi oczyma na Tytonia. Czekała na jego reakcję. Lubiła go troszkę podenerwować, bo chciała wyprowadzić go z równowagi.
- Po twojej minie sugeruję, że ci się podobał ten kaloryfer. Może wolałabyś bojler?
Weronika zakrztusiła się dymem, na co uczynny Tytoń zareagował potężnym klepnięciem w jej plecy. Papieros wyleciał jej z ręki. Piłkarz przydeptał go butem.
- Tytoń do cholery! Przez ciebie bym umarła.
- Kochana ja uratowałem ci życie.
- Nie kochaniuj mi tu! Zmarnowałam pół papierosa.
- Jesteś uzależniona.
- Ja? Nie jestem uzależniona.
- Nie… Tylko w ciągu wieczora dymisz jak lokomotywa.
- Mógłbyś mieć trochę więcej tolerancji.
- Mógłbym…- spojrzał na nią swoimi błękitnymi oczami.- Ale martwię się o twoje zdrowie. Nie chciałbym, żebyś zachorowała przez to świństwo. Spojrzał z obrzydzeniem na paczkę wystającą z kieszeni jej kurtki.
Zrobiło jej się głupio. Miała słabość do jego oczu. Uwielbiała błękitne tęczówki. Powoli zaczynała uwielbiać i jego, ale nie było to uwielbienie zakochanych. Zawsze chciała mieć kogoś w stylu starszego brata. Z kim można się podroczyć i poprzerzucać głupimi wyzwiskami. Ktoś, kto nie raniłby jej serca i uczuć. Z kim można pójść na kawę, mecz albo zwyczajnie powłóczyć się po mieście. Taką osobą stawał się Przemek Tytoń. Pierwszy raz w swoim życiu czuła się jakby znała kogoś całe życie po niespełna miesiącu znajomości. Taka przyjaźń między kobietą a mężczyzną zdarza się bardzo rzadko. Była tego świadoma.
- Przepraszam. – pocałowała go delikatnie w policzek. Przy tym jej zielone oczy rozszerzyły się w niemym błaganiu. Taka mina nazywa się obecnie trikiem na kota ze Shreka.
Nie potrafił się na nią gniewać. Poczochrał jej jasne loki.
- No,no,no… książę piłkarski i tania aktoreczka. Cóż za udana para.- zza samochodu wyłonił się Aleksy. Wyglądał jak z pod igły, czarny płaszcz, markowy garnitur i idealnie ułożone jasne włosy. Na jego wąskich ustach błąkał się cyniczny uśmiech a w szaroniebieskich oczach lśniła nieskrywana złość. – Pieprzysz się z nim bo ma znane nazwisko? Wolisz być suką piłkarza, przecież takich ciź jak ty on ma na pęczki. – zbliżył się do Weroniki.
Przemek stanął przed nią.
- Odszczekaj to sukinsynu!- złapał go za klapy płaszcza. – Przeproś, albo zaraz pobrudzisz sobie te markowe ubranka.
- Pierdol się Tytoń.- Hoffman syknał jadowicie.- Albo pierdol sobie ją. Nie jest mi potrzebna taka zdzira. Nie raczyła nawet odpowiedzieć na moje telefony i maile, bo była zajęta zabawianiem się z tobą. Prostolinijny Tytoń. Grzeczny chłopiec. -Tytoń nie wytrzymał.  Z całej siły przyłożył adwokatowi, po czym cisnął go na ziemię jak wór ziemniaków.
- Przemek nie bij go.- Weronika złapała go za rękę. – Byłbyś taki sam jak on, gdybyś dał się sprowokować.
- Nie będzie cię obrażał!- bramkarz spojrzał na gramolącego się Aleksego.
- Broni cię.- zaśmiał się chrypiąco.
- Stul pysk!- wysyczał Tytoń.
- Bo co? Pobijesz mnie jeszcze raz? Dla tej dziwki? Nie bądź śmieszny.- Przemek wystartował jak z procy dopadając do Hoffmana. Adwokat zamachnął się w chęci uderzenia Tytonia jednak jego pięść wylądowała na boku próbującej ich rozdzielić Weroniki. Upadła na chodnik uderzając ręką w wystającą płytkę.
Bramkarzowi poczerwieniało w oczach. Wyrżnął Aleksego w twarz, aż ten zatoczył się na swoje najnowsze Audi. Włączył się alarm, gdy bezwładny mężczyzna zsuwał się po masce samochodu.
Tytoń podszedł do Weroniki, uniósł ją w górę niosąc do samochodu. Dziewczyna wtuliła się w jego ciepłą klatkę piersiową.
- Dziękuję.- szepnęła przez łzy.
- Nie ma za co. Nikt nie będzie obrażał moich przyjaciół.

11 komentarzy:

  1. No ależ oczywiście, że Wasylek jest wrażliwy, no!!! A że tam kogoś czasem stratuje na boisku to się zdarza, w końcu jest stoperem!
    A Przemek w tej noci taki hiroł dzielny, że ojejusiu! Naprawdę, mozna się zakochać!!!

    OdpowiedzUsuń
  2. hyhyhy "przyjaciół" :D Nie no fajna taka super przyjaźń jest pozytywnie i to mi się bardzo podoba *.*

    OdpowiedzUsuń
  3. Kocham cię za postać Wasyla. Urzekł mnie już dawno, jednak w tym rozdziale jeszcze bardziej, dzięki sympatii do Strachów na Lachy. Aleks to skurwiel i niewiele trzeba tu mówić. Za to Przemo rośnie nam na prawdziwego bohatera (a nie tylko tego znanego z obronionego karnego :D)i widać, że zależy mu na dziewczynie. Kolejny raz w końcu wyciąga ją z opresji :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Tytoń<3 Jego zachowanie było cudne:) Ale ten Aleks... Nie chcę przeklinać w komentarzach. Szybko dodaj następną część. Jestem strasznie ciekawa:)
    Ps. Kiedy epilog na bez-ciebie-nie-ide?
    Wariatka

    OdpowiedzUsuń
  5. Epilog do Bez ciebie będzie dzisiaj. Właśnie jestem w ciężkim stadium weny :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń
  7. łojojoj to sie podziało. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  8. Przedostatni rozdział na: http://illegal-madness.blogspot.com/. Zapraszam ;))

    OdpowiedzUsuń
  9. Nowość na breakthrouugh.blogspot.com:) zapraszam

    OdpowiedzUsuń
  10. No Fiola gdzie nowy rodział!?

    OdpowiedzUsuń