Przemek obudził się z głębokiego snu, z
którego wyrwała go piosenka zespołu Strachy na lachy, wykonywana przez ubranego w same
spodenki Wasyla.
Wieczorem poszli spać
jako ostatni, bo misiaczki do trzeciej rozgrywały z nimi turniej FIFY 13.
Dzisiejszy mecz trzeciej kolejki Ligii Mistrzów będzie dla nich wyjątkowo
trudny z uwagi na to, że trójka z obecnych graczy Ajaxu jeszcze nie do końca
wyzbyła się łatki Tria z Dortmundu. Przemek był skoncentrowany w stu
procentach, wiedział że od tego jak ułoży się dzisiejszy mecz zależy jego
przyszłość w bramce Ajaxu. Kolejka do zastąpienia go między słupkami była
imponująca. Podobnie było w polskiej Reprezentacji, ale dobry mecz z Anglią
umocnił jego pozycję, którą straciłby kiblując na ławce rezerwowych.
Wasyl nie przejmował się meczem. Odkąd zaczął „trenować” Alonę Sokołowską chodził jak natchniony poeta. Sąsiad Marcina, Mika, spotykając Przemka na klatce schodowej, uskarżał się na zbyt głośne słuchanie przez Polaka muzyki poważnej oraz arii operowych. Tytoń domyślił się, że jego przyjaciel w istocie słuchał czegoś głośno na dodatek pewnie śpiewał, ale raczej były to musicale.
Wasyl nie przejmował się meczem. Odkąd zaczął „trenować” Alonę Sokołowską chodził jak natchniony poeta. Sąsiad Marcina, Mika, spotykając Przemka na klatce schodowej, uskarżał się na zbyt głośne słuchanie przez Polaka muzyki poważnej oraz arii operowych. Tytoń domyślił się, że jego przyjaciel w istocie słuchał czegoś głośno na dodatek pewnie śpiewał, ale raczej były to musicale.
- Dzień dobry kocham
cię, już posmarowałem tobą dżem!- śpiewał Wasyl, machając rękami w takt
piosenki.
- Ścisz to!- jęknął
jego przyjaciel. – Zaraz zleci nam się połowa Ajaxu, wyjesz gorzej niż
organista w Pierdolnikach Małopolskich. Tego nie da się słuchać, poza tym w tej
piosence jest smarowanie chleba, nie dżemu.
Wasyl przestał na
moment, spojrzał na Tytonia jakby ten zatłukł mu rodzinę suchym śledziem.
Przemkowi zrobiło się głupio, cieszył się szczęściem przyjaciela, ale umówmy
się. Wasilewski Mam talent ani X factor ze swoim wokalem nie wygra.
- Chłopie! Ja się
zakochałem!- stoper zmienił wyraz twarzy na totalny błogostan. Tytoń
przysiągłby, że starszemu koledze rozbłysły w oczach gwiazdy albo diamenty.
Boże! Mnie też się
udziela.- jęknął w myślach.
- Cieszę się twoim
szczęściem. Ale daj mi żyć! Zadzwoń do Alony i zaćwierkaj jej coś do słuchawki.
- Wolałbym żeby to ona
ćwierkała mi. – zaśmiał się donośnie. – Tytku chłopie nie bocz się na mnie.
Naprawdę obiecuję nie drzeć mordy. Emocje mnie zżerają bo Alona zaprosiła mnie
na wycieczkę do Petersburga. Ona dostanie urlop, ja też mam wolne.
- Super. – skomentował
to Tytoń.
Miłość Wasyla i Alony rosła w tempie genetycznie zmutowanej fasoli. Jeszcze nie zdążyło zakiełkować już jest wielka roślina. Ponadto ich wspólne uczucie rozlewało się również na niego i Weronikę.
Ich wspólne spotkania zaczynały się od anegdotek z życia Wasilewskiego i Sokołowskiej. Weronika okazała się świetną kumpelką. Na treningi przychodziła zawsze uśmiechnięta i wyluzowana, potem wpadali do knajpy jej polskich znajomych obżerając się na potęgę polskimi rarytasami. Na jej dosłowne rzucanie się na potrawy patrzył z niejakim niedowierzaniem. Wszystkie jego poprzednie dziewczyny i znajome wychodząc z facetami do restauracji liczyły każdą kalorię. Ona nie przejmowała się niczym. Potrafiła zjeść więcej niż on i wlać w siebie dwa kufle piwa. Nie utyła ani kilograma. A nawet gdyby to raczej by się tym nie przejęła.
Miłość Wasyla i Alony rosła w tempie genetycznie zmutowanej fasoli. Jeszcze nie zdążyło zakiełkować już jest wielka roślina. Ponadto ich wspólne uczucie rozlewało się również na niego i Weronikę.
Ich wspólne spotkania zaczynały się od anegdotek z życia Wasilewskiego i Sokołowskiej. Weronika okazała się świetną kumpelką. Na treningi przychodziła zawsze uśmiechnięta i wyluzowana, potem wpadali do knajpy jej polskich znajomych obżerając się na potęgę polskimi rarytasami. Na jej dosłowne rzucanie się na potrawy patrzył z niejakim niedowierzaniem. Wszystkie jego poprzednie dziewczyny i znajome wychodząc z facetami do restauracji liczyły każdą kalorię. Ona nie przejmowała się niczym. Potrafiła zjeść więcej niż on i wlać w siebie dwa kufle piwa. Nie utyła ani kilograma. A nawet gdyby to raczej by się tym nie przejęła.
Właśnie dlatego tak ją
lubił i miał nadzieję, że ze wzajemnością.
- Wygrali! – Alona
zerwała się ze swojego stanowiska na kanapie, skacząc przed telewizorem. Gdy na
ekranie pojawił się Marcin Wasilewski poczęła go całować.
Weronika patrzyła na to
z pobłażliwym uśmieszkiem na ustach. Rosjanka, która zawsze uważała facetów za
zło konieczne tego świata zadurzyła się jak nastolatka. W ich wspólnym
mieszkaniu królował repertuar ckliwo-romantyczny.
- No wygrali.-
skomentowała Fijałkowska.- Jutro twój misiaczek wróci.
Alona oderwała się od
obśliniania telewizora. Spojrzała na Weronikę podejrzliwie.
- Fijałkowska czy wy
się ze mnie śmiejecie?
Weronika z trudem
zachowała poważne oblicze.
- Jacy my?
- No wy! Ty i Tytoń.
- Nie rozmawiamy o
was.- skłamała gładko, uśmiechając się przy tym szeroko.- Ćwiczymy do meczu. A
jak wam idzie?
- Dobrze. Wasyl jest
taki opiekuńczy i uważa na moje zdrowie. Zupełnie nie rozumiem, dlaczego mówią
na niego Bestia i polski Czołg. Przecież to jest taki wrażliwy mężczyzna.
Weronika zakryła usta
dłonią. Zdradziły ją tylko niebezpiecznie drżące ramiona.
Wasilewski i
wrażliwość. Na boisku tego nie widać. Szczególnie jak wyrżnął z łokcia Marco
Reusa. Może to było niechcący, ale nie chciałaby być na jego miejscu.
Komórka na stoliku
zawibrowała skoczną irlandzką melodyjką. Alona podbiegła łapiąc za urządzenie.
Po chwili popłynęły czułe słówka, od których Weronikę lekko zemdliło.
Uciekła do swojego
pokoju.
Następnego dzień
spędziła w teatrze najpierw na przygotowaniach do nowego musicalu, potem
występie w Les Miserables.
Aleksy próbował się do niej dodzwonić, ale automatycznie odrzucała wszystkie połączenia od niego. Zasypywał ją również mailami i kilka razy wystawał pod mieszkaniem. Nie chciała go widzieć, kilka życzliwych osób wysłało jej zdjęcia Hoffmana z sekretarką. Nie miało to dla niej żadnego znaczenia. Nareszcie zrozumiała, że kończyła się w tym związku. Nigdy nie będzie niczyją lalką. Było jej go żal. Ale dalej nie miała odwagi pójść i powiedzieć mu, że nie chce go widzieć. Unikanie kontaktów było tylko doraźnym rozwiązaniem. Musiała stanąć z nim oko w oko i powiedzieć co czuje. Bała się go.
Aleksy próbował się do niej dodzwonić, ale automatycznie odrzucała wszystkie połączenia od niego. Zasypywał ją również mailami i kilka razy wystawał pod mieszkaniem. Nie chciała go widzieć, kilka życzliwych osób wysłało jej zdjęcia Hoffmana z sekretarką. Nie miało to dla niej żadnego znaczenia. Nareszcie zrozumiała, że kończyła się w tym związku. Nigdy nie będzie niczyją lalką. Było jej go żal. Ale dalej nie miała odwagi pójść i powiedzieć mu, że nie chce go widzieć. Unikanie kontaktów było tylko doraźnym rozwiązaniem. Musiała stanąć z nim oko w oko i powiedzieć co czuje. Bała się go.
W środę spotkała się z
Przemkiem. Przyszedł po nią przed teatr uśmiechając się szeroko. Był dumny z
tego, że nie przepuścił ani jednej bramki w meczu z Borussią. Kilka
szeleszczących fanek, inaczej nazywanych też kwikaczkami rzuciło mu powłóczyste
spojrzenia spod nadmiernie wytuszowanych rzęs. Zobaczywszy Tytonia całującego w
policzek aktorkę Fijałkowską, naburmuszone poszły w stronę przystanku
autobusowego.
- Uhuhu… ale na nie
działasz.- Weronika poruszyła znacząco brwiami. - Taka gwiazda zaszczyca nasze skromne progi.
- To raczej spotykam
gwiazdę wielkiego formatu. – odbił piłeczkę Tytoń.
- Ja nie pojawiłam się
w ostatnim wydaniu Male Mana z odsłoniętym kaloryferem. – zakpiła odpalając
papierosa. Wciągnęła dym do płuc, spoglądając zmrużonymi oczyma na Tytonia.
Czekała na jego reakcję. Lubiła go troszkę podenerwować, bo chciała wyprowadzić
go z równowagi.
- Po twojej minie
sugeruję, że ci się podobał ten kaloryfer. Może wolałabyś bojler?
Weronika zakrztusiła
się dymem, na co uczynny Tytoń zareagował potężnym klepnięciem w jej plecy.
Papieros wyleciał jej z ręki. Piłkarz przydeptał go butem.
- Tytoń do cholery!
Przez ciebie bym umarła.
- Kochana ja uratowałem
ci życie.
- Nie kochaniuj mi tu!
Zmarnowałam pół papierosa.
- Jesteś uzależniona.
- Ja? Nie jestem
uzależniona.
- Nie… Tylko w ciągu
wieczora dymisz jak lokomotywa.
- Mógłbyś mieć trochę
więcej tolerancji.
- Mógłbym…- spojrzał na
nią swoimi błękitnymi oczami.- Ale martwię się o twoje zdrowie. Nie chciałbym,
żebyś zachorowała przez to świństwo. Spojrzał z obrzydzeniem na paczkę
wystającą z kieszeni jej kurtki.
Zrobiło jej się głupio.
Miała słabość do jego oczu. Uwielbiała błękitne tęczówki. Powoli zaczynała
uwielbiać i jego, ale nie było to uwielbienie zakochanych. Zawsze chciała mieć
kogoś w stylu starszego brata. Z kim można się podroczyć i poprzerzucać głupimi
wyzwiskami. Ktoś, kto nie raniłby jej serca i uczuć. Z kim można pójść na kawę,
mecz albo zwyczajnie powłóczyć się po mieście. Taką osobą stawał się Przemek
Tytoń. Pierwszy raz w swoim życiu czuła się jakby znała kogoś całe życie po
niespełna miesiącu znajomości. Taka przyjaźń między kobietą a mężczyzną zdarza
się bardzo rzadko. Była tego świadoma.
- Przepraszam. –
pocałowała go delikatnie w policzek. Przy tym jej zielone oczy rozszerzyły się
w niemym błaganiu. Taka mina nazywa się obecnie trikiem na kota ze Shreka.
Nie potrafił się na nią
gniewać. Poczochrał jej jasne loki.
- No,no,no… książę
piłkarski i tania aktoreczka. Cóż za udana para.- zza samochodu wyłonił się
Aleksy. Wyglądał jak z pod igły, czarny płaszcz, markowy garnitur i idealnie
ułożone jasne włosy. Na jego wąskich ustach błąkał się cyniczny uśmiech a w
szaroniebieskich oczach lśniła nieskrywana złość. – Pieprzysz się z nim bo ma
znane nazwisko? Wolisz być suką piłkarza, przecież takich ciź jak ty on ma na
pęczki. – zbliżył się do Weroniki.
Przemek stanął przed
nią.
- Odszczekaj to
sukinsynu!- złapał go za klapy płaszcza. – Przeproś, albo zaraz pobrudzisz
sobie te markowe ubranka.
- Pierdol się Tytoń.-
Hoffman syknał jadowicie.- Albo pierdol sobie ją. Nie jest mi potrzebna taka
zdzira. Nie raczyła nawet odpowiedzieć na moje telefony i maile, bo była zajęta
zabawianiem się z tobą. Prostolinijny Tytoń. Grzeczny chłopiec. -Tytoń nie
wytrzymał. Z całej siły przyłożył
adwokatowi, po czym cisnął go na ziemię jak wór ziemniaków.
- Przemek nie bij go.-
Weronika złapała go za rękę. – Byłbyś taki sam jak on, gdybyś dał się
sprowokować.
- Nie będzie cię
obrażał!- bramkarz spojrzał na gramolącego się Aleksego.
- Broni cię.- zaśmiał
się chrypiąco.
- Stul pysk!- wysyczał
Tytoń.
- Bo co? Pobijesz mnie
jeszcze raz? Dla tej dziwki? Nie bądź śmieszny.- Przemek wystartował jak z
procy dopadając do Hoffmana. Adwokat zamachnął się w chęci uderzenia Tytonia
jednak jego pięść wylądowała na boku próbującej ich rozdzielić Weroniki. Upadła
na chodnik uderzając ręką w wystającą płytkę.
Bramkarzowi
poczerwieniało w oczach. Wyrżnął Aleksego w twarz, aż ten zatoczył się na swoje
najnowsze Audi. Włączył się alarm, gdy bezwładny mężczyzna zsuwał się po masce
samochodu.
Tytoń podszedł do Weroniki, uniósł ją w górę niosąc do samochodu. Dziewczyna wtuliła się w jego ciepłą klatkę piersiową.
Tytoń podszedł do Weroniki, uniósł ją w górę niosąc do samochodu. Dziewczyna wtuliła się w jego ciepłą klatkę piersiową.
- Dziękuję.- szepnęła
przez łzy.
- Nie ma za co. Nikt
nie będzie obrażał moich przyjaciół.
No ależ oczywiście, że Wasylek jest wrażliwy, no!!! A że tam kogoś czasem stratuje na boisku to się zdarza, w końcu jest stoperem!
OdpowiedzUsuńA Przemek w tej noci taki hiroł dzielny, że ojejusiu! Naprawdę, mozna się zakochać!!!
hyhyhy "przyjaciół" :D Nie no fajna taka super przyjaźń jest pozytywnie i to mi się bardzo podoba *.*
OdpowiedzUsuńKocham cię za postać Wasyla. Urzekł mnie już dawno, jednak w tym rozdziale jeszcze bardziej, dzięki sympatii do Strachów na Lachy. Aleks to skurwiel i niewiele trzeba tu mówić. Za to Przemo rośnie nam na prawdziwego bohatera (a nie tylko tego znanego z obronionego karnego :D)i widać, że zależy mu na dziewczynie. Kolejny raz w końcu wyciąga ją z opresji :)
OdpowiedzUsuńTytoń<3 Jego zachowanie było cudne:) Ale ten Aleks... Nie chcę przeklinać w komentarzach. Szybko dodaj następną część. Jestem strasznie ciekawa:)
OdpowiedzUsuńPs. Kiedy epilog na bez-ciebie-nie-ide?
Wariatka
Epilog do Bez ciebie będzie dzisiaj. Właśnie jestem w ciężkim stadium weny :)
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuńłojojoj to sie podziało. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńPrzedostatni rozdział na: http://illegal-madness.blogspot.com/. Zapraszam ;))
OdpowiedzUsuńNowość na breakthrouugh.blogspot.com:) zapraszam
OdpowiedzUsuńNo Fiola gdzie nowy rodział!?
OdpowiedzUsuńJeszcze się nie napisał :)
OdpowiedzUsuń