niedziela, 20 stycznia 2013

Rozdział 19

                                                                            Music



    Przemek otworzył oczy, gdy ciemna, zimowa noc przechodziła w szarawy świt. Nie czując krągłości Weroniki wtulających się w jego ciało przejechał ręką po poduszce. Wyczuł pod palcami kopertę, którą momentalnie złapał w rękę. Przebiegł oczami tekst a starannie napisane litery układały się w raniące słowa i wyrazy.
Przemku!
 Wiem, że to, co teraz napiszę może cię bardzo zranić, ale uwierz mi, tak będzie lepiej dla nas obojga. Muszę odejść. Nasz związek nie ma szans, nie ma przyszłości, nie potrafię ci dać tego, na co zasługujesz.  Znajdź kogoś, kto cię naprawdę pokocha, o mnie zapomnij. To jedyne wyjście. Nie szukaj mnie.  
                                                                               Wera

Zgniótł kartkę wraz z kopertą wypadając z łóżka jak oszalały nie pomny tego że jest nagi. W szale biegał po wszystkich pokojach, tak jakby miał nadzieję że Wera siedzi w którymś z nich i zaraz zaśmieje się że to głupi żart a potem on zemści się na niej tysiącem pocałunków.
- Wera!- wychrypiał zbiegając schodami w dół. - Gdzie jesteś?
Nigdzie jej nie było a te okrutne niczym cięcie sztyletu słowa były prawdą.
Zostawiła go.
Jak śmiecia na chodniku.
Jak wykorzystany kubek jednorazowy.
- Niech cię szlag!- złapał za wazon stojący na niskim stoliku do kawy i z całej siły rąbnął nim w telewizor. Z ekranu posypał się snop iskier a Tytoń nieusatysfakcjonowany zdemolowaniem sprzętu począł rzucać wszystkim czym tylko się dało. Przebiegł stopą przez rozsypane po dywanie kawałki wazonu raniąc się boleśnie. Ból utraty Weroniki zagłuszał jednak rzeczywiste zranienie. Biegał po całym domu wywalając książki z półek, przewracając krzesła i rycząc przy tym jak zraniony niedźwiedź.
Nie chciał już żyć.
Nie bez Wery...
Godzinę później...
Wasyl wsadził iphone'a do kieszeni spodni, sam zaś niemalże wskoczył do samochodu i ruszył z piskiem opon. Łamiąc kilka zakazów pruł do domu Tytonia nie przejmując się niczym. Zadzwonił do niego sąsiad Przemka Leo, którego zaniepokoiły trzaski i ryki dochodzące z wnętrza domu Przemka. Pukał do środka, ale nikt mu nie otwierał a wrzaski nie milkły od dobrej godziny.
Wasyl głowił się cóż też mogło wydarzyć się w spokojnym domu bramkarza. Przecież Przemek rzadko kiedy podnosił głos a nie podejrzewał go o bicie Weroniki ani sytuacji odwrotnej. Po drodze zadzwonił do Kuby i Łukasza, Lewego nie mógł dobudzić. Misiaczki obiecały zakładać portki i ładować się do samochodu, jako że byli sąsiadami.
W końcu Wasilewski zajechał przed domostwo Tytonia. Wokoło cisza jak makiem zasiał. Nie zawracał sobie głowy pukaniem, wyciągnął zapasowy klucz i energicznie przekręcił go w zamku. Jeszcze nie przekroczył progu a widok już nim wstrząsnął.
Na przedpokoju leżały powywalane z szaf ubrania i buty. Gdy szedł przez pobojowisko dziwił się jeszcze bardziej. Salon wyglądał jak wielkie pole bitwy, wokół walały się porozbijane sprzęty, kilku krzesłom brakowało nóg a szklany stolik do kawy leżał strzaskany w rogu.
Kuchnia wyglądała podobnie a do biblioteki nie dało się wejść.
Marcin w kilku szybkich krokach wbiegł na półpiętro, kierując się od razu do sypialni Tytonia.
To co tam zastał przerosło jego najgorszej wyobrażenia.
Przemek leżał na podłodze kompletnie nagi i umazany krwią. W ręce trzymał butelkę whisky na której dnie zostało kilka łyków bursztynowego alkoholu.
Przyjaciel dopadł do bramkarza próbując go ocucić.
- Przemek?! Przemek do cholery ocknij się!- trzaskał go po twarzy lecz to nic nie dało.
Wasilewski z niejakim wysiłkiem podniósł "zwłoki" przyjaciela niosąc go w stronę łazienki. Wrzucił go do kabiny jak wór ziemniaków, po czym odkręcił lodowatą wodę. Przemek otworzył oczy, łapczywie chwytając powietrze.
- Kurwa odjebało ci?!- wyryczał Wasyl rzucając w niego ręcznikiem.- Coś ty odpierdolił I gdzie kurwa jest Weronika?
W tym momencie w progu pojawił się Kuba i Piszczek, ten drugi zaklął szpetnie.
Przemek patrzył na przyjaciół mętnym od przepicia wzrokiem.
- Odeszła! Rozumiecie to kurwa!- zerwał się i złapał Marcina za poły kurtki!
Wasyl złapał go za ręce a ten zsunął się na podłogę płacząc jak uderzone przez ojca dziecko.
- Odeszła...- powtórzył płaczliwie, bełkocząc coś nieskładnie.- Kurwa rozumiecie to?! Nie kochała mnie!
Łukasz i Przemek pomogli Wasylowi zanieść Tytonia do sypialni i załadować do łóżka. Piszczek wygrzebał z szafki apteczkę i opatrywał zranioną stopę Przemka.
- Gdzie może być Wera?- Kuba próbował doprowadzić sypialnię do jako takiego stanu a Wasyl dzwonił do przebywającej w Petersburgu Alony.
Kobieta nic nie wiedziała i zapowiadała szybki powrót do Holandii.
- Nie zostanę na święta, jeśli tutaj są takie problemy.- oświadczyła zdecydowanie.
- Alonko kochanie...- rozległ się głos jej babci, Jekateriny.- Ktoś do ciebie.
Sokołowska odwróciła się zamierając.
W progu petersburskiego mieszkania jej babci stała Wera.
Widząc Alonę rzuciła jej się w ramiona i rozpłakała, jakby właśnie utraciła w życiu wszystko. 
____________________________________________________________________________
Szczerze mówiąc według mnie byle jaki ten rozdział. Ale pisałam go kilka razy i kasowałam kilka razy. Postanowiłam w końcu zdecydować się na jakąś wersję i wypadło na takę Przemka reakcję. 
Dzięki za tyle komentarzy pod ostatnim rozdziałem. Jesteście wspaniałe i naprawdę cieszy mnie wasze uznanie. Miłego czytania! 
                                                                                 Buziaki Fiolka :*


13 komentarzy:

  1. Cholera, a właśnie miałam z kumpelami do pabu iść na godzinkę, bo potem to Anderlecht gra, chociaż Wasylek pewnie na ławce i tylko na chwilkę usiadłam żeby przeczytać, bo nowa nocia i co? I cała twarz rozmazana, wyglądam jak jakie zombie, tusz mi spłynął kompletnie, przez tego biednego Tytka!!! Jak pomidor na rosie wyglądam, Fiola, ty powinnaś zawodową pisarką zostać!!!

    OdpowiedzUsuń
  2. Rany boskie, ty jesteś genialna!
    Tak mi szkoda Przemka... Kurde. Żeby on sobie niczego gorszego nie zrobił.. Mieszkanie zdemolowane, ale to chyba jego najmniejszy problem. Na pewno będzie starał się dotrzeć jakoś do Wery.. Niech ona wraz z Aloną wpadną na inne wyjście z tej cholernej sytuacji.. Tak nie może się skończyć.
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. Kurwa mać! To tak nie może się skończyć!! Rozumiesz to?! Oni muszą być razem!

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  4. Biedny Przemek ... Rozumiem jego reakcję, ale kurde ... Jak tak można ?! Zostawić takiego faceta ?!

    OdpowiedzUsuń
  5. Issabel, ja jestem pewna, że Wasylek tak tego nie zostawi i na głowie stanie, żeby pomóc kumplowi. On nie jest taki, żeby Przemka w potrzebie zostawić.

    OdpowiedzUsuń
  6. szkoda mi Przemka
    ona go kocha i go zostawia nie ogarniam ;(

    OdpowiedzUsuń
  7. dlaczego życie musi być takie popieprzone?
    czy oni po prostu nie mogą być razem? szczęśliwi?
    szkoda mi Przemka....
    sama się od niego uzależniłam:)

    OdpowiedzUsuń
  8. Ale Tytuś ostro zareagował na zniknięcie Wery, widać kocha ją, ale jak by wiedział co mu grozi, to może jak się dowie prawdy to mam nadzieje że zrozumie...
    Czekam na next...

    OdpowiedzUsuń
  9. Tu to się dopiero popierniczyło ...
    Przemek .. powiedzmy że łagodnie mówiąc zamącił spokój swego domu
    Oni to będą razem ...
    Ja to czuję...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też tak czuje! :) Oni muszą być razem!!!

      Usuń
  10. Oni muszą być razem! Wera powinna mieć wyjebane na tego Hoffmana, i niech z nim będzie! Ale wszystko się ułoży, ja to wiem, prorokuję ostatnio. Czekam na nowy! :D

    OdpowiedzUsuń
  11. Wow, Wera wyjechała do Rosji?! :O O kurczę, tego bym się nie spodziewała. Sądziłam, że wybrała się do Wrocławia czy coś..
    A Przemek?! Szkoda mi na jego zachowanie słów :O

    OdpowiedzUsuń
  12. ZAJEBISTY!!! Po raz kolejny to powtarzam! Zapraszam do siebie :)
    http://izakubastory.blogspot.com/2013/01/rozdzia-17.html

    OdpowiedzUsuń