piątek, 25 stycznia 2013

Rozdział 20

                                                                           Music
Miesiąc później...

Sankt Petersburg

    Od pojawienia się Weroniki w progu mieszkania babci Alony, Jekateriny minął miesiąc.
Babcia dostojna staruszka z gustownie zaczesanymi siwymi włosami zaprowadziła dziewczyny do gabinetu, gdzie mogły spokojnie porozmawiać.
Sokołowska usadziła przyjaciółkę w głęboki fotelu podając jej filiżankę herbaty z samowaru oraz kostkę cukru.
- Wsadź do ust i pij.- zaleciła siadając naprzeciwko niej. - A teraz spokojnie powiedz mi co się stało?
Wera wypiła łyk mocnego naparu, po czym popłynęły łzy i potok słów. Opowiedziała jej o podłym szantażu Aleksego i o jej decyzji.
Alona przeklinała eks faceta przyjaciółki we wszystkimi znanymi sobie wyzwiskami. Namawiała Fijałkowską, żeby jeszcze raz wszystko przemyślała i porozmawiała z Przemkiem.
- Jeśli on się dowie...- zaczęła płaczliwie Weronika.- To jest gotów popełnić jakieś szaleństwo. On ma dopiero dwadzieścia sześć lat, gra w utytułowanym klubie nie może zaprzepaścić kariery. Alona obiecaj mi, że nic nie powiesz Przemkowi i Wasylowi też! Zaklinam cię na naszą przyjaźń! Przyrzeknij mi to!- złapała ją mocno za rękę patrząc błagająco w oczy Rosjanki.
Kobieta zawahała się przez chwilę. Cisza wdarła się do pomieszczenia z niemym krzykiem. Sokołowska wiedziała, że jeśli jej to przyrzeknie będzie musiała milczeć.
- Przyrzekam. Obyś tego nie żałowała.
- Jeśli Przemek znajdzie sobie kogoś innego to powiesz mi? Chcę mieć pewność że mu się ułożyło.
- Jeśli cię naprawdę kocha a w to nie wątpię to nie zapomni o tobie tak szybko. Tego możesz być pewna. Jeśli jednak pojawi się ktoś w jego życiu to oczywiście powiem ci.
Po tym przyrzeczeniu nie wracały już do tego tematu. Weronika spędziła drugie święta tym razem w obrządku prawosławnym. Babcia Jekaterina oraz rodzice Alony Stiepan i Natasza przyjęli ją jak swoją.
Alona wyjechała z Rosji dziewiątego stycznia, dziewczyny pożegnały się czule na lotnisku. Wera patrzyła jak żelazny ptak unosi jej przyjaciółkę do kraju w którym ona zostawiła swoje serce.
Życie dziewczyny powoli zaczęło się normalizować. Babcia Jekaterina mieszkała na wyspie Wasilijewskiej w zabytkowej kamienicy niedaleko pałacu Mienszykowa. Weronika lubiła podziwiać ten dowód dawnej świetności Rosji. Petersburg był pięknym miastem, niegdyś klejnotem w carskiej koronie.
Często można ją było spotkać nad Newą, której wzburzony nurt przypominał jej własne życie.
Życie bez Przemka było szare i monotonne. Pełne łez wypłakanych nocą w poduszkę i chwil kiedy siadała na szerokim parapecie w swoim pokoju wspominając chwile z nim spędzone. Z Aloną kontaktowała się codziennie nie pytała jednak o Przemka a i przyjaciółka nie chciała nic mówić.
Babcia Jekaterina była aktorka teatru Maryjskiego załatwiła jej posadę w teatrze. Igor Dunin, dyrektor teatru starszy dobroduszny człowiek pozwolił młodej Polce śpiewać w chórku.
Babcia zamartwiała się o dziewczynę, która chudła w oczach i słabła. Jej niegdyś miodowe włosy zmatowiały a skóra zaczęła szarzeć. Nie miała na nic siły, gdy pewnego dnia zemdlała w orkiestronie prawie wpadając na sekcję smyczkową, Igor osobiście zawiózł ją do szpitala.
Tam została poddana szczegółowym badaniom. Babcia Jekaterina wraz z rodzicami Alony przybyli niemal natychmiast. Weronika leżała na łóżku blada i wyczerpana, podczas gdy kroplówka wpompowywała w nią substancje odżywcze i witaminy.
- Co mi jest?- zapytała lekarza, wysokiego i postawnego szatyna.
- Droga pani oprócz tego, iż podejrzewam anemię jest pani także w piątym tygodniu ciąży. Gratuluję, jednakże przestrzegam aby zaczęła pani o siebie dbać. Dostanie ode mnie pani skierowanie na badanie usg i witaminy. Zalecam dużo snu i odpoczynku. - lekarz wyszedł na korytarz.
Dziewczyna opadła na poduszkę patrząc w sufit. Momentalnie przypomniała sobie noc poprzedzającą swoją ucieczkę. Los bywa okrutny, ale lubi też płatać figle. Odebrał jej Przemka ale dał jeden z najcenniejszych darów. Dziecko.
Nosi pod sercem owoc miłości jej i Tytonia. Rozpłakała się po części z bólu, że nie dzieli tej chwili z Przemkiem a po części ze szczęścia że nie została całkiem sama.
Amsterdam

    Wasyl siedział w kuchni swojego domu popijając trzecią kawę w tym dniu. Miał za sobą ciężki trening a ostatni miesiąc był bodaj najgorszym w jego dotychczasowym życiu.
Nie mógł patrzeć jak najlepszy przyjaciel z tygodnia na tydzień staje się wrakiem człowieka. Przez pierwsze dni po wyjeździe Weroniki pił na umór, przemieszczając się tylko do sklepu po kolejny zapas whisky. Nie pomogły groźby i prośby a także wylewanie zawartości flaszek do zlewu. Wasyl ubłagał de Boera żeby nie skreślał Tytonia całkiem.
Frank ludzki facet, wstawił się za swoim golkiperem do władz klubu przez co młody Polak dostał miesięczne zwolnienie. Oficjalnie był na zwolnieniu lekarskim.
Po niemal tygodniowej alkoholizacji Przemek odstawił niemal całkowicie picie. Całymi dniami snuł się niczym cień a tylko starania Alony, Wasyla i Misiaczków utrzymywały go przy życiu. Rosjanka codziennie gotowała dla niego a jeden z chłopców dostarczał mu pożywienie. Kuba z Łukaszem przesiadywali z nim godzinami w ciągu których nie odezwał się ani słowem patrząc bezmyślnie w telewizor. Po czterech tygodniach wrócił do treningów, jednak z przyczyn oczywistych został odsunięty na ławkę rezerwowych.
- Wasyl stary wiesz jak cenię Przemka i cały polski skład drużyny, ale nie może być numerem jeden. Spójrz na niego!- Boer wskazał głową ćwiczącego Tytonia. - Jeśli powiesiłbym na meczu ręcznik w bramce to zakładam, że byłby skuteczniejszy niż on.
- Trenerze wiem, ale on się musi otrząsnąć.- Wasyl podrapał się w ciemną czuprynę. Sam przeżywał ciężkie dni. Alona wyglądała na przygaszoną nie chciała o niczym rozmawiać a on miał swoje przypuszczenia. Fijałkowska nie mogła zapaść się pod ziemię, ot tak. Musiał się w końcu dowiedzieć jakie były powody jej odejścia. Miał też niejasne przeczucia, iż maczał w tym palce Hoffman.
- Ta jego narzeczona nie dała znaku życia?- zapytał Frank
- Niestety nie.
- Szkoda mi go, ale nie powinien się poddawać. Jest za dobrym zawodnikiem, żeby przez zawód miłosny zaprzepaścić karierę.
Wspomnienie dzisiejszego dnia cały czas zadręczało Wasyla. Dodatkowo Alona wybiegła z domu z telefonem przy uchu. Była bardzo nerwowa wypuszczając z ust potok rosyjskich słów. Uczył się trochę w szkole tego języka, ale zdążył dosłyszeć tylko słowo szpital.
Przemek siedział na fotelu oglądając holenderską odmianę Big Brothera. Była czwarta nad ranem a na kanapie obok błogim snem zasnęli Lewy, Piszczek i Kuba. Nie chcieli zostawiać przyjaciela samego, zawsze ktoś obok niego był tak jakby miał pociąć się czymś ostrym albo popełnić samobójstwo. Nigdy nie rozważał tego kroku, życie było zbyt cenne nawet tak bolesne jak jego w tej chwili. Skoro Weronika wybrała świat bez niego, to musiał prędzej czy później się z tym pogodzić. Sięgnął po iphone'a leżącego na stoliku do kawy by po raz tysięczny wykręcić numer ukochanej. Znów usłyszał jej głos na poczcie głosowej, mógł słuchać go godzinami. Tak samo wideo ze spektaklu. Godzinami wpatrywał się w wykreowaną przez nią postać Eponine. Wiele razy zatrzymywał płytę by opuszkami palców przejeżdżając po ekranie komputera.
Nocami zdarzało mu się płakać z bezsilności i tęsknoty. Ta miłość była tak silna i trwała, że chwilami nie mógł uwierzyć że potrafił żyć bez niej.
Wszystko tak bardzo bolało...Dni mijały a on nadal czuł piekący ból
Najgorsze ze wszystkiego było to, że był niemal pewny jej miłości a bolał go brak zaufania. Nie chciała mu powiedzieć dlaczego odchodzi...
Ta świadomość rozdzierała go od środka i musiał żyć dalej z świadomością, że może już nigdy nie zazna szczęścia.

___________________________________________________________________________
Powiało lekko melodramatem, ale taką miała koncepcję na fabułę :D Rozdział dodaję wcześniej, bo nie wiem czy w niedzielę będę miała czas.
Także życzę Wam miłego czytania i do następnej notki ;)

                                                                            Pozdrawiam Fiolka :*

14 komentarzy:

  1. Boże, jest w ciąży... Szczerze, to tego się nie spodziewałam. Ale Tytek i Misiaczki są puste, tylko Wasylek zjarał, że Hoffman ma z tym coś wspólnego. A Przemuś powinien pooglądać jakieś komedie romantyczne, żeby wiedzieć, że takie love story zawsze kończy się happyendem :D Czekam na nowy, pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  3. Szkoda mi Przemka i mam nadzieję że Wasyl znajdzie jakieś rozwiązanie ...

    OdpowiedzUsuń
  4. Ta ciąża nie jest przypadkiem. To jasny i jawny znak, że Wera musi wrócić do Amsterdamu. Piep.rzyć Aleksa!
    Czekam na następny ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Normalnie żal mi Tytka. Muszę ci powiedzieć, że wredna jesteś;) Pozwalać chłopakowi tak cierpieć? Na szczęście wiadomość, że Weronika jest w ciąży daje nadzieję, że do siebie wrócą. Chyba nie pozwolisz, by dziecko wychowywało się bez ojca?;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Jak zwylke po twoich rozdziałach łezki leją się po moich policzkach... Tak mi szkoda tego chłopaka.. Musi zebrać dupę i spróbować funkcjonować normalnie bez Weroniki u boku. Żeby on tylko wiedział, że ona to robi dla niego... A teraz Werka w ciąży ; o z jednej strony masakra, a z drugiej ma chociaż maluteńką część Przemka zawsze przy sobie...
    Dodaj szybiutko kolejny! POzdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  7. Normalnie odtąd nie będę siadała do kompa bez rolki srajtaśmy pod ręką. Znowu się spłakałam. Biedny Tytek, biedna Werka. I Wasylek w sumie też biedny, tak się gryzie nieszczęściem przyjaciela.

    OdpowiedzUsuń
  8. Ej, ej, tylko żeby mi się to wszystko happy endem skończyło, jasne? Być może to, że Werka nosi dziecko Przemka pod sercem skłoni ją do tego, żeby się z nim jednak skontaktować... Sama nie wiem...

    OdpowiedzUsuń
  9. ciekawie jak będzie dalej
    zapraszam do mnie
    czwórka na http://kolllorowe.blogspot.com/
    dwójka na http://malowaneserca.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  10. W ciąży jest .!
    Jeju Fiola jak ty to ładnie wszystko opisujesz ..
    Aż płakać mi się zachciało ...
    Szkoda Przemka ..
    Weroniki też ..
    Głupi Hoffman .!

    OdpowiedzUsuń
  11. Weronika potrzebuje odwagi, odrobinę wiecej odwagi. Zwłaszcza w tej sytuacji... Nosi pod sercem dziecko Przemka i bądź co bądź, powinna się z nim skontaktować. Powinien wiedzieć, że będzie ojcem, bez dwóch zdań. Szkoda mi Tytonia, bo on naprawdę bardzo cierpi, a Weronika nie ma się wcale nie lepiej. Mam nadzieję, że los znowu połączy ich drogi. Nie może być inaczej!
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  12. No świetnie, znów mi nie skomentowało -,-
    A więc nie chce mi się już się rozpisywać.
    Weronika skoro jest w ciąży, to powinna poinformować o tym Przemka, a najlepiej to do niego wracać.
    Przemek zachował się nieodpowiedzialnie, ale no ok.
    Czekam na kolejny ;*

    OdpowiedzUsuń
  13. Biedny Przemek ;c Żal mi się zrobiło, no ale cóż wiemy że ona robi to dla dobra jego kariery...
    Mam nadzieje że ten szpital nie miał znaczenia jakiegoś zło wrogiego...
    Zapraszam na 2 na www.uzalezniona-od-ciebie.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  14. No coś ty zrobiła? Nie, nie, nie... Przemek i Weronika mieli żyć długo i szczęśliwie! :[
    Zdanie z ręcznikiem w roli głównej, powaliło mnie na łopatki. :)
    Czekam na kolejny.
    Pozdrawiam! :>

    OdpowiedzUsuń