piątek, 28 grudnia 2012

Rozdział 16

    Grudzień powoli dobiegał końca. Tłumy Holendrów codziennie oblegały sklepy i centra handlowe w poszukiwaniu prezentów pod choinkę. Ostatni miesiąc roku, nie rozpieszczał swoją pogodą. Zamiast magicznego, białego puchu skrzącego się w delikatnym słońcu i chociażby lekkiego mrozu, była chlapa i padał przenikający do kości zimny deszcz.
Tydzień przed Wigilią Weronika została wypisana do domu. Nie wróciła jednak do mieszkania dzielonego z Aloną. Przemek bezdyskusyjnie przewiózł jej rzeczy do swojego domu w porozumieniu z Aloną. Wasyl również długo się nie namyślał i porwał Rosjankę do siebie. Wszyscy byli szczęśliwi.
Alona wzięła sobie wolne w wiadomy sobie tylko sposób. Po teatrze chodziły słuchy, że zwyzywała Haara od prostaków a szanowny ojciec dyrektor nie mógł pozwolić sobie na utratę dwóch aktorek. Weronika miała zwolnienie przynajmniej do lata.
Przemek opiekował się dziewczyną troskliwie i z miłością w oczach. Czuła się jak rozpieszczana księżniczka. Kiedy chłopcy grali ostatnie mecze w starym roku siedziała z nią Alona.
- Przemek jest bardzo zakochany...- Rosjanka uśmiechnęła się puszczając oczko w stronę przyjaciółki.
- Ja też go kocham, chociaż nie potrafiłam się do tego przyznać. Otworzyła mi oczy dopiero babcia Antonina. Opowiedziała mi o moich rodzicach...
- Przecież Kellerowie też się bardzo kochają. Gdy widzę oczy Krzysztofa jak spogląda na Agatę, to dziwię się że są prawie trzydzieści lat po ślubie...
- To nie o to chodzi, że ja wątpię w uczucie mamy i taty, ale potwierdzenie ze strony Fijałkowskich jest dla mnie ważne. Zawsze myślałam, że miłość nie jest uczuciem dla mnie. Odkąd pamiętam trafiałam na idiotów. Popatrz na Aleksego. Nawet nie zainteresował się moim wypadkiem.
Alona z trudem powstrzymała się przed komentarzem. Do dziś miała ochotę pojechać do Hoffmana i obić mu ten głupawy ryj.
Dziewczęta poplotkowały jeszcze o nastrojach w teatrze, Alona przekazała życzenia od ekipy. Dzień upłynął im wesoło. Potem Wera połączyła się z rodzicami.
Wybiła im z głowy przyjazd na święta do Holandii.
- Babcia nie może jeszcze latać a nie chcę rozdzielać rodziny w ten czas. Ja sobie tutaj poradzę, będzie ze mną Przemek.- uśmiechnęła się do ekranu laptopa.
Agata na dźwięk imienia młodego bramkarza rozpromieniła się, podczas gdy Krzysztof do całej sprawy podchodził raczej nieufnie. Sam był piłkarzem a teraz jako trener przebywał z chłopakami cały czas i wiedział że potrafią z nich być nieźli bałamutnicy.
- Masz bohatera w swoim domu.- zza rodziców wyjrzała dwudziestojednoletnia Natalia, jej przybrana siostra. - Powiedz mu, że pięknie obronił karnego. Połowa fanek futbolu ci zazdrości, siostra. - Natka pomachała jej i zniknęła machając ciemnymi lokami.
- Gdzie znowu pogoniła?- zapytała Weronika.
- Do Adama. Mają skończyć jakiś projekt.
- To poważne?-
- Myślę że tak samo jak twoje i Przemka. Jak wydobrzejesz musicie pokazać się babci.
- Oj mamo.
- Nie mamuj mi tutaj. To jest rozkaz odgórny.
- Dobrze. Ucałuj bunię i powiedz, że jutro do niej zadzwonię. Tatku rozchmurz się, jak tylko ściągną mi to cholerstwo przylecę do domu.- puściła całusa w powietrzu i rozłączyła się.
Odłożyła komputer na łóżko, poprawiając się na nim.
Wzięła do ręki książkę i po chwili wciągnęła ją fabuła, gotyckiego romansu z XIX wieku.
Godzinę później drzwi do sypialni otworzyły się gwałtownie a w progu stanął Przemek z naręczem żółtych tulipanów. Podbiegł do łóżka i pocałował ją namiętnie. Przytulił ją delikatnie jakby była figurką z delikatnej porcelany. Pachniał zimnem i deszczem.
- Twoje ulubione.- podał jej kwiaty.
- Dziękuję.- pocałowała go jeszcze raz, tym razem bardzo delikatnie.
- Ale mam pewną sugestię skarbie. Wasyl powiedział mi, że żółty tulipan oznacza niespełnioną miłość. Czy ty wypłakujesz za mną oczy pokątnie?- zapytał a w jego błękitnym spojrzeniu błysnął przekorny chochlik.
- Sama tak udaje że jest przy mnie. Sama wciąż wędruję z nim do rana. Bez niego w objęciach jego idę, i wierze że mnie znajdzie kiedy tylko zgubie drogę. Pada deszcz, chodniki błyszczą srebrem, światła lamp wirują w nurcie rzeki. A w ciemności na drzewach siadły gwiazdy, ja widzę tylko nas we dwoje razem aż na wieki.
Tak ja wiem, że to fantazji gra i że słucham własnych słów nie jego słów. I choć on nie widzi wcale mnie, łudzę się że się zdarzy cud. Ja kocham, lecz kiedy noc dogasa, znika sen a rzeka znów jest rzeką. Bez niego świat traci swą urodę...Ja kocham i uczę się codziennie, cały czas udaję i udaję. Beze mnie! On woli świat beze mnie! I znajdzie swoje szczęście choć ominie ono mnie!
Ja kocham... ja kocham... Tak kocham, a jednak sama tak.- wyśpiewała mu partię nieszczęśliwie zakochanej Eponine. Samotna łza zalśniła w jej jasnych oczach nie wiadomo czy wzruszyła się losem bliskiej jej sercu dziewczyny, którą grała czy po prostu była rozchwiana emocjonalnie.
Przemek scałował jej łzy, przytulając się do niej.
- Nie jestem taki jak Marius. Nigdy nie zostawiłbym dla pustej lali kogoś, kto oddał mi tak czystą miłość. Moja Eponine.- pocałował ją delikatnie.
Leżeli tak biorąc od siebie energię. Weronika wiedziała, że czeka ją długa droga do całkowitego wyzdrowienia.

Wasyl stał pod prysznicem udając, że to mikrofon. Śpiewał piosenkę Elvisa Presleya- Love me tender, zawodząc przy tym żałośnie.
Alona nigdy nie poinformowała go, że gdy śpiewa to sąsiedzi walą w ściany.
Weszła tylko do łazienki widząc za parującą szybą zarys męskich pośladków wymachujących w takt piosenki.
Ogarnęło ją szatańskie uczucie, żeby zrobić mu jakiś psikus. Wymknęła się do pomieszczenia, gdzie można było zakręcić ciepłą wodę. Z premedytacją zakręciła kurek i czekała w napięciu.
Po chwili w całym mieszkaniu rozległ się wrzask Marcina.
- Co do kurwy nędzy?!- na korytarzu pojawił się w samym ręczniku z namydloną czupryną.
- Alona! Alona gdzie jesteś?!
Wynurzyła się z pomieszczenia patrząc na Wasyla z błyskiem przekory w ciemnych oczach.
Mężczyzna łypnął na nią jednym okiem, które nie zalewała mu piana.
- Ładnie pachniesz misiaczku...- próbowała go udobruchać.
- To ty? Ty mi zakręciłaś ciepła wodę?! Podła istoto.
Puścił się w pościg za Aloną, która uciekając piszczała wniebogłosy. Wasyl biegając za nią po całym domu zgubił na schodach ręcznik.
- Golas!- krzyknęła gdy w końcu ją złapał. Oboje tarzając się ze śmiechu, wylądowali na łóżku. Wasyl ryczał jak wściekły tygrys.
Rosjanka chichocząc starła mu brzegiem kołdry pianę z oczu.
Pocałowała go w usta, pozwalając swojemu dużemu kiciusiowi na pieszczoty.
Wasilewski został jako tako udobruchany.
- Żądam zadośćuczynienia!- odpowiedział odklejając się od ponętnych ust kobiety.
- W naturze?- zapytała niewinnie Alona.
- Pod prysznicem!- porwał ją na ręce i uniósł w stronę łazienki.
Zamknął drzwi na klucz, rozebrał ją i zrobili wszystko to, na co zasłania tak zwana cenzura obyczajowa.
Wigilia
Wasyl postanowił wymiksować się z rodzinnego spędzania Świąt. Wolał zostać w Holandii z przyjaciółmi i Aloną. Rosjanka była wyznania prawosławnego a święta w tym obrządku wypadały dwa tygodnie po rzymskokatolickich.
- Last Christmas I give you my heart...- zawyła zawieszając gwiazdę na czubku choinki.
Wigilię czworo przyjaciół przez wzgląd na nogę Wery miało spędzić w domu Przemka. Rano chłopcy pojechali do szkółki leśnej po dwumetrowego świerka. Teraz instruowani przez Alonę zawieszali dekorację.
- Skarbie przestań śpiewać tę piosenkę. Wiesz jak nienawidzę tego utworu. - Sokołowska spojrzała na Wasilewskiego z groźbą w oczach.
- A co mam śpiewać?
- Jakieś polskie kolędy?
- Skoro sobie życzysz!- westchnął by potem zaryczeć potężnie- Wśród nocnej ciszy, głos się rozchodzi. Wstańcie pasterze Bóg się wam rodzi...
- O matko!- Alona złapała się za głowę i pochyliła do ucha, chichoczącej Weroniki. - O czym to jest?
- O tym, że pośród nocnej ciszy rozległ się głos nawołujący pasterzy do powitania narodzonego Jezusa.
- Gdyby z głębi nieba ktoś zaryczał takim głosiskiem, to zapewne biedacy by pouciekali.
- Nie wątpię.
Przemek dołączył się do śpiewu i obaj przepięknie masakrowali wszystkie polskie kolędy.
Kolacja przebiegła już bez śpiewania.
Na stole nie pojawiło się dwanaście dań, ale każdy przemycił coś, co w jego domu robi furorę. Przemek wcześniej dogadał się ze znajomymi Wery, prowadzącymi restaurację. Staruszkowie chętnie zgodzili się przygotować wszystko z listy. Alona przyrządziła aromatyczną kaczę w glazurze pomarańczowo- miodowej. Wasyl wpisał na listę górę pierogów, zwłaszcza zaś małopolski specjał numer jeden pierogi z kwaśną kapustą. Weronika miała skromne wymaganie, zupę grzybową z łazankami a Przemek nie wyobrażał sobie świąt bez barszczu z uszkami.
Po zjedzonej wieczerzy Alona i Weronika zaśpiewały panom najpiękniejsze polsko- rosyjskie kolędy i pastorałki. Na życzenie Wasyla wykonały również po kilka piosenek z musicalu. Obaj piłkarze bili brawo swoim dziewczynom puchnąć z dumy. Po koncercie zadzwonili jeszcze do każdego z misiaczków oraz indywidualnie do swoich rodzin.
Na sam koniec przyszła pora na odpakowanie prezentów. Wasyl podarował Alonie nocną bieliznę, uśmiechając się przy tym zagadkowo.
Ona zaś podarowała mu sweter z reniferem, który stoper od razu na siebie włożył.
- Brakuje ci tylko poroża i nosa. - zaśmiał się Przemek.
Bramkarz kupił Weronice srebrny łańcuszek z szmaragdową łezką w otoczeniu małych diamencików. Werze aż dech zaparło z wrażenia. Ona miała dla niego zegarek z dedykacją. Zamówiła go na internecie, bo z wiadomych względów nie mogła wychodzić z domu.
Wasyl i Alona zmyli się z mieszkania dość szybko patrząc na siebie wygłodniale. Przemek zaniósł Weronikę do łóżka, pomógł jej się przebrać a sam załadował naczynia do zmywarki.
Gdy wszystko było już posprzątane, wślizgnął się pod pierzynę, przytulając się do pleców Wery.
Przebudziła się z lekkiej drzemki.
- Śpij.- pocałował ją delikatnie w ucho.
- Przemek mam do ciebie prośbę.- odpowiedziała sennie.
- Słucham?
- Tylko mnie kochaj.
Isabella van der Meyde odeszła od stołu odbierając tajemniczy telefon zaczynający się od cyfr 666.
- Halo?- zapytała sucho.
- Mam dla ciebie propozycje Isabello.- odpowiedział cichy głos.
- Aleksy?- zapytała zszokowana.- Po co dzwonisz do mnie w święta?
- Chcę żebyś pomogła mi rozdzielić Tytonia z Weroniką.
- Po co?
- Nie chcesz go odzyskać? Wiem, że nie związałaś się z nikim. A ona odebrała ci jego miłość. Naprawdę wielka Isabella da sobie odebrać miłość swojego życia nędznej teatralnej aktoreczce?- zapytał zjadliwie.
- Jaki ty masz w tym interes?
- Zemstę. - odpowiedział wprost. - No i jak? Pomożesz mi?
- Dobrze. Pomogę. - powiedziawszy to włożyła telefon do torebki.
__________________________________________________________________
No i napisane. :D
Ostatnio pisze mi się jakoś mniej opornie, gorsze są podchody do wyznania sobie miłości. Ale nie spodziewajcie się lukru cały czas, nie byłabym sobą gdybym nie wyciągnęła jakiegoś Asa z rękawa :D

Życzę Wam wszystkim Szczęśliwego Nowego Roku i wielu piłkarskich wzruszeń. 
                                                                 Pozdrawiam :)

10 komentarzy:

  1. FIIIIIIIOOOOLUUUUUŚŚŚŚŚŚŚŚ!!! Tytek jest kochany i słodki jak zwykle, ale ta scena z Wasylkiem, GOŁYM WASYLKIEM pod prysznicem jest taka, że po prostu normalnie brak mi słów!!!! I z wrażenia tips mi odleciał!!!! Jak sobie to wyobraże, to nie powiem co, bo też by mnie cenzura obyczajowa dopadła!!! Kompletnie konkretnie boskie!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  2. normalnie jak to czytam to Przemek wydaje się taki kochanyyyy ;) Nawzajem i obyśmy w nowym roku oglądali tylko zwycięskie mecze reprezentacji :))!!

    OdpowiedzUsuń
  3. Wasyl pod prysznicem rządzi :D Jaki zboczuch, co on tej Alonie pod choinkę kupił, ja jebie... ^^
    Tytusek się kurna zakochał i to mega o_o
    a oczywiście ten dekiel Hoffman musi się zaraz wpierniczyć. Zobaczymy co on wymyśli, więc do następnego!
    Pozdrawiam, Wiks ♥

    OdpowiedzUsuń
  4. Rozdział jak zawsze ŚWIETNY! :)
    A Przemek znów taki kochany :>

    Pozdrawiam i czekam na następny :)

    OdpowiedzUsuń
  5. eeee, wiedziałam, że coś musi popsuć tę uroczą sielankę :(
    Rany scena z Wasylem pod prysznicem- bezcenna, hahaha. W sumie to aż niemoralnie jest ją sobie wyobrażać, ale... no jak tu sie powstrzymać?!

    Przemek kochaaany, tak bardzo mu zależy na Weronice, zresztą z wzajemnością, niech Aleksy da sobie spokój.. A Issabella, nie bezcześci tak pięknego imienia jakie posiada i również żyje sobie dalej, bez żadnych zemst...

    Szczęśliwego 2013 ;*

    OdpowiedzUsuń
  6. I wzajemnie!
    Święta, święta jakież były one tutaj piękne, pełne miłości, uczuć, bez niepotrzebnych kłótni i nieporozumień. Cudownie <3
    Wasyl rozwala mnie swoim postępowaniem na kawałki ;D
    Tylko ten przeklęty Aleks znowu coś kombinuję i w dodatku z byłą Przemka, czuję kłopoty -.-
    PS: Spamuj mi tam spamuj, najwyżej sobie je późnij usunę ;d

    OdpowiedzUsuń
  7. Uff. Cieszę się, że przynajmniej święta spędzili bardzo ciepło. Ach ile miłości! Oby teraz było tylko lepiej. Aleks jak zwykle zapewne namiesza i wcale nie napawa mnie to optymizmem. Mam nadzieję, że nasza para jednak przetrwa wszelkie kłody rzucane im pod nogi.

    OdpowiedzUsuń
  8. Fiola, kochanie ty moje! No popatrz jak się składa, bo ja też tutaj numeruje sobie blogerki i ciebie cenię równie równie bardzo. I weź nie gadaj, że masz problem z bohaterkami, bo wreszcie trafiłam na opowiadanie, gdzie jestem w stanie główne postaci polubić, a na dodatek są bardzo hm... naturalne? Tak, to dobre słowo. A te fazy rozumiem doskonale. Tak się cieszę, że wreszcie popiszę, pomysł mi nawet wpadnie, postacie zechcą w miarę współpracować i nagle kończy się klapą. Męczyć się nie chcę z Kurzem, bo wiem, że bez dobrego pomysłu wyjdzie z niego klapa, a jeszcze gorszymi opowiadaniami niż moje wcześniejsze męczyć was nie chcę. Ani siebie. Na siłę jednak trudno coś stworzyć. Wasylka to ja nawet przeczytałam! Nie skomentowałam, bo przyznam bez bicia - nie chciało mi się. Siedzę chora, płuca chcę wypluć, wczoraj siły nie miałam zupełnie by ruszyć chociaż ręką, dziś już się odważyłam. Wybacz więc, że nie zdążyłam nabić ci jeszcze liczby komentarzy :D A pani Poświatowska zdradzę ci, iż inspiruje mnie nawet w moich marnych tworach, bo jej wiersze to czyste piękno, poezja do której wracam chyba najczęściej. No, kończąc dodam, że jeśli trzeba będzie to z pewnością do ciebie napiszę i pomożesz mi jakoś zwalczyć tę blokadę, ewentualnie odezwę się tak o, z czystej sympatii. Może wreszcie do czegoś moje GG się przyda :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Hahah! fantastyczne mieli święta :) Ale nie, ja nie chcę, żeby znów coś się miało psuć, żeby ktoś zakłócał im szczęście! Teraz jest tak pięknie i słodko <3
    Aww... i tak komicznie przy okazji ;P
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Co za wredna Isabella, dała się namówić Aleksemu! Nie lubię jej.
    Mam nadzieję, że miłość Przemka i Weroniki pozostanie nie tknięta przez nikogo, i będą żyli długo i szczęśliwie. ;)
    Święta, święta, ah! Udzielił mi się ten klimat.
    Wasyl śpiewający kolędy? hm... hahah xD
    Pozdrawiam! :*

    OdpowiedzUsuń