czwartek, 4 października 2012

Rozdział 3

    Wysoka blondynka w opiętej sukience w kolorze koralowym, przechadzała się po wykwintnie urządzonym salonie. Na marmurowej posadzce słychać było stukot szpilek od Jimmy'ego Choo w które były obute jej stopy.
- Ma pani gościa.- w pomieszczeniu pojawiłą się gospodyni.
- Proszę poprosić go do mnie.
Kobieta skinęła głową i zniknęła za drzwiami. Do salonu cicho wsunął się wysoki mężczyzna. Stanął przed blondynką, pochylając się do jej policzka. Ta odsunęła go od siebie, na odległość ręki.
- Masz mi coś do powiedzenia?- popatrzyła na niego z mieszaniną podejrzliwości i gniewu.
- Mianowicie? - zapytał rozmówca.
Podniosła gazetę z niskiego stolika do kawy, po czym wręczyła mu ją.
- Isabello...ja...To nie tak jak myślisz...- zająkał się.
- Jeszcze nie wiesz co myślę. - odpowiedziała mu chłodno.
Isabella van der Meyde od roku była dziewczyną Przemka Tytonia. Poznali się na przyjęciu sponsorów w Eindhoven.  Młoda studentka prawa, przyjechała tam na polecenie swojego ojca Daga, którego szczyt ekonomiczny w Bangkoku zatrzymał w Azji. Młodzi od razu się polubili. Oboje spokojni, wyważeni. Lubili podobne filmy, Isabella znała się na piłce nożnej i chętnie uczestniczyła w meczach. Wszystko było idealne, odpowiednio poukładane. Stanowili harmonijny związek, bez szaleństw, kłótni i fajerwerków.
- Tej dziewczynie...- wskazał zdjęcie Weroniki. - Ktoś dorzucił czegoś do papierosów, źle się czuła i nie miała przy sobie adresu. Co mieliśmy zrobić?- zapytał z wyrzutem.
- Przemek doskonale wiesz, co myślę o twoich koleżkach. Odkąd pięciu was gra w jednej drużynie zachowujesz się jak gimnazjalista. Ja rozumiem, że Wasyl ci imponuje, to fajny facet. Ale tych trzech?! Im tylko dupy w głowach... Naprawdę zawiodłam się na tobie... Wyobraź sobie, że w przeciwieństwie do twojego kraju, tutaj policja wie co robić w takich przypadkach. A poza tym było was pięciu! Dlaczego włąśnie ty musiałeś udawać miłosiernego samarytanina?!
- Przesadzasz. Nie upijam się, nie szlajam codziennie  po knajpach. Raz na tydzień z kolegami to jeszcze nie zbrodnia. A Weronika potrzebowała pomocy. I nie obrażaj mojego kraju. - jego błękitne oczy zalśniły złością.
- Och daj spokój! Nie wyjeżdżaj mi tutaj z patriotycznymi tekstami. Laska się urżnęła i próbowała cię uwieść a ty jak ostatni naiwny dałeś się nabrać. Przynajmniej była tego warta? Na tym zdjęciu w taksówce wodnej wyglądacie uroczo. Okrywasz ją kurteczką i tulisz do torsu. - Isabella w złości wyrwała mu gazetę wymachując nią.
- Nie będę tego słuchał. Nie zdradziłem cię z tą dziewczyną! - wykrzyknął wzburzony.
Jedyne na co miał w tej chwili ochotę to napić się.
- Nie wierzę ci! I powiem więcej... Zrywam z tobą! Nie będę w związku z facetem, który nie wie czego chce i robi z siebie pośmiewisko.- dźgnęła go paznokciem w klatkę piersiową.
- Martwisz się o siebie nie o mnie! Ale skoro tak chcesz, to nie będę się wzbraniał. Żegnam.- pośpiesznie opuścił salon, jeszcze chwila a jego złość znalazła by ujście na najbliżej leżącym przedmiocie, na którym mógłby się wyładować.
- Jeszcze będziesz tego żałował!- krzyknęła za nim, ale to było tak jakby krzyczała w próżni.
Tytoń wsiadł w swój samochód i pognał do mieszkania Marcina Wasilewskiego. Po dwudziestu minutach jazdy, jednym uroczym zdjęciu zrobionym przez fotoradar, bramkarz w końcu dotarł na posesję przyjaciela. Zaparkował samochód na podjeździe, po czym zapukał kołatką w drzwi.
Marcin otworzył mu w zielonych spodenkach od dresu, naga, owłosiona klatka piersiowa lśniła od potu.
- Siema Tytoniasty.- stoper wyszczerzył zęby w uśmiechu. - Dzwoniłem do ciebie wczoraj, ale nie raczyłeś podnieść słuchawki. Co tak stoisz? Wchodź!
Bramkarz bez słowa wszedł za gospodarzem do środka.
Wasilewski mieszkał w parterowym domu. Na wprost drzwi wejściowych znajdował się mały hol, do którego przylegał sporej wielkości salon. Wasyl lubił nowoczesność i elektronikę, ale nie stronił też od kultury. Mało kto wiedział,że był zapalonym teatrofilem i melomanem. Na szarobłękitnych ścianach, pyszniły się plakaty z hitów musicalowych, wszystkie elegancko oprawione w antyramy. Przemek przystanął przed buźką dziewczynki nad którą widniał napis:"LES MISERABLES".
- Wystawiają to w Illusie. - Wasyl przerwał krępujące milczenie. - Mam zamiar się wybrać. Może kupić też bilet dla ciebie i Izki?-zapytał.
- Musisz  zapytać, czy moja facjata nie będzie jej odbierała przyjemności płynącej ze sztuki.
- Z musicalu.- poprawił go Wasyl. - Aż tak źle? Nie mów, że czytała brukowce?
Przemek popatrzył na Wasyla udręczonym wzrokiem.
- Czytała i zerwała ze mną. Według niej źle się prowadzę i w ogóle jestem jednym, wielkim degeneratem.
Przyjaciel uniósł brew w oznace głębokiego zdziwienia.
- Że co proszę? Ty jesteś degeneratem? To co ona myśli o naszych misiach?
Mina Tytonia mówiła sama za siebie.
-Cofam to pytanie.- Wasyl podrapał się po głowie. - Stary masz przewalone. Ale chyba, nie będziesz się złamywał?
- Podetnę sobie żyły tępą żyletką.- zakpił Przemek.- Nie przesadzaj. Ten związek chyba nie miał prawa bytu, skoro moja dziewczyna mi nie wierzy i uznaje za zdrajcę.
- Racja. Ale ty też nie wykazujesz entuzjazmu w ratowanie tego duetu.
- Duet to może być w piosence. Ale nie mówmy już o tym. Masz jakieś piwo? Muszę się napić.
- Oczywiście, że mam. Ale dopilnuję, żebyś się nie urżnął. Jutro mamy trening a potem idziemy do teatru.
- Ja do teatru?
- A co? Od małej dawki kultury jeszcze nikt nie umarł. Wyciągniemy misiaki, niech fanki wiedzą jakie to wartościowe chłopaki. Łukasz weźmie Ewkę i będzie fajnie. A Lewy i Kubulek może w końcu znajdą jakieś dziewczyny. Wiesz jakie do teatru przychodzą laski? Stary... Mózg staje.
- To czemu nie znalazłeś jeszcze żadnej?- Przemek spojrzał na monologującego Wasyla.
- Bo ja czekam aż mnie piorun walnie.
- No to wypijmy za ten piorun, ale najpierw przynieś to piwo.
- Idę się wyprysznicować a ty sam sobie poszukaj. Wiesz gdzie jest lodówka. - Wasilewski zniknął w swojej sypialni podśpiewując pod nosem skoczną piosenkę.

10 komentarzy:

  1. Boże, kocham cię. Kocham kocham kocham. Tak bardzo cenię Wasyla i jego poczucie humoru, a ty idealnie je oddałaś. Buzia mi się cieszy do ekranu! Zadziwiasz mnie swoją pomysłowością, bo całe opowiadanie jest naprawdę oryginalne. Tytoń ma rację, ten związek nie mógł przetrwać i chyba dobrze, że się skończył. W końcu taki Przemo zasługuje na kogoś bardziej wartościowego. Lewy, Wasyl i Kuba wolni? Och, pragnę tego w realnym życiu :D

    metrydwa.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Ojej, nie wiedziałam, że Wasylek taki wrażliwy jest, artystycznie znaczy :)))))) To takie słoooooodkie!

    Pysiulka

    OdpowiedzUsuń
  3. Hehe...no oczywiście odcinek genialny...aż się boję co wszyscy ( a zwłaszcza misiaczki:P) wymyślą w tym teatrze:D Przemek nie ma już dziewczyny...droga dla Wery wolna:) Czekam, czekam

    OdpowiedzUsuń
  4. Aaaa...i wszystko fajnie pięknie, ale proszę mi nie zaniedbywać bez-ciebie-nie-ide...:P

    OdpowiedzUsuń
  5. Czekam na rozdział w teatrze :3 wera tu mi pasuje jako Eponine :3 Będzie tragiczniej :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Potrzebowałam chwili oddechu od Bez ciebie, ale nie zamierzam go zaniedbywać. Musi mi się wszystko uleżeć. :)

    OdpowiedzUsuń
  7. wspaniałe, fenomenalne i nie mogę sie doczekac nastepnego, a Przepek do teatru hmmm, ciekawe kogóż on to zabierze :D

    OdpowiedzUsuń
  8. Nikogo nie zabierze. Widać słabo się czytało poprzednie rozdziały :P LES MISERABLES W ILLUSIE MYŚLCIE...

    OdpowiedzUsuń
  9. Gdybyś miała ochotę do mnie zajrzeć, to na metrydwa.blogspot.com pojawił się nowy rozdział :)

    OdpowiedzUsuń